Czasy nie są łatwe, raty kredytów rosną, inflacja szaleje, a w portfelu pieniędzy jakoś nie chce przybyć. Naprawdę, najwyższa pora na ogarniecie swoich finansów, bo wpadanie teraz w jakiekolwiek tarapaty i konieczność pożyczenia chociaż złotówki, niesie za sobą poważne konsekwencje, z którymi latami nie będziemy mogli się uporać. Tylko, jak ogarnąć swój budżet?
Najprostsza zasada. Nigdy nie wydajesz tyle, ile zarabiasz
Banał prawda? Tylko dlaczego, tak ciężko wcielić tę zasadę w życie? Proste, nawet gdy o tym myślimy, mamy ogromny problem, bo wydajemy wszystko, co tylko wpadnie nam w ręce. Nasz błąd tkwi w tym, że z rozliczeniami czekamy do końca miesiąca, a tymczasem zaczynać powinniśmy od zapłacenia samym sobie. Jeśli zaraz po tym, gdy na twoje konto wpłynie wynagrodzenie, przelejesz określoną kwotę na konto oszczędnościowe i tak po prostu, zapomnisz o tej operacji, pieniądze same się odłożą, a ty potraktujesz oszczędzanie, jak kolejny rachunek do opłacenia.
Dobry zwyczaj, nie pożyczaj
Szczególnie teraz, gdy oprocentowanie poszło w górę i pieniądz jest bardzo, bardzo drogi. Sięgnięcie po kartę kredytową, za moment może oznaczać oddanie o jedną piątą więcej, niż pożyczyliśmy. Każde sto złotych plus dwadzieścia, to już naprawdę brzmi lichwiarsko, a jest prawdą. Niektórzy z ans zapożyczają się w jeszcze innej formie: w samych siebie, np. wydając pieniądze na konto przyszłej nagrody czy wynagrodzenia ze zlecenia. Tylko to także niebezpieczne, bo nie masz żadnych gwarancji, że faktycznie będziesz mieć te pieniądze.
Spłacaj i nadpłacaj
Na niczym nie zarobisz lepiej niż na spłaceniu swoich długów, jeśli takie masz. W dodatku nie ma pewniejszej i bardziej stabilnej inwestycji, która daje gwarancje zysku. Podobnie jest w tej chwili nie tylko z pożyczkami konsumpcyjnymi, ale i z kredytem hipotecznym. Jego nie spłacisz od razu, ale to tylko kwestia czasu. Na razie, nadpłacaj, ile tylko możesz. Tu znowu zasada jest banalna, z każdej nagrody, dodatkowego zarobku czy przychodu, przynajmniej połowę przeznaczaj na nadpłatę i to nie po to, by zmniejszyć ratę, ale po to, by skrócić okres kredytowania.
Odłóż na fundusz awaryjny
Pomyśl, czy to nie piękna, gdy masz na koncie zaoszczędzoną kwotę w wysokości jednego wynagrodzenia? Od dziś nie interesuje cię, czy pensja wpłynie na koto pierwszego, ostatniego, dwudziestego, bo kiedy nie wpłynie, ty i tak dasz sobie rade. Gdy coś niespodziewanego wydarzy się w twoim życiu: naprawa auta, wyjazd dziecka na obóz czy konieczność zakupu pralki, nie masz problemu. Sięgasz po pieniądze z funduszu awaryjnego i spokojnie funkcjonujesz dalej. Gdyby z czasem udało ci się uzbierać sześciokrotność wynagrodzenia, pomyśl jaki to da ci spokój. Już nigdy szef cię nie postraszy i nie zmusi do pracy ponad siły, bo w każdej chwili możesz się zwolnić. Masz pół roku, by znaleźć coś nowego, a to naprawdę sporo czasu.
Trzymaj koszty na uwięzi
Nieważne, ile zarabiasz, ważne, ile wydajesz. To takie proste, a nawet miliarderzy zapominają o tym, że niezależnie od tego, ile zarabiają, powinni trzymać koszty w ryzach. Wystarczy dać ponieść się fali inflacji kosztów życia, by zdążać powoli do zguby. W końcu nieważne, ile pieniędzy masz, nie ma takiej kwoty, której nie da się wydać. Oczywiście, trudno oprzeć się wydatkom, gdy dostajemy podwyżkę. W końcu życie jest ulotne, a my chcemy czerpać z niego garściami. Tylko nauczmy się, że połowę wydajemy, a drugą połowę podwyżki odkładamy. Wilk jest syty, a i owca cała.